Kurwa, pisałem pół godziny posta na temat koncertu w Tychach i się całość straciła. W takim razie będzie krótko.
Kwartet ProForma zacząłem obserwować, od kiedy szukając polskich przekładów Cave'a na konkurs recytatorski w gimnazjum trafiłem na post użytkownika Klempicz na forum mlingua. Dostał zjebę, bo nie wiedział, że "Death is not the End" jest autorstwa Dylana
![Bardzo szczęśliwy :D](./images/smilies/icon_e_biggrin.gif)
Trafiłem na jego zespół i kilkukrotnie sprawdzałem nagrania dostępne w internetach - o ile dobór repertuaru odpowiadał mi bardzo, tak brzmienie nieco mniej trafiało w moje gusta. Kiedy doszło do współpracy z Kazikiem, przesłuchałem obie płyty, ale miałem wrażenie, że dokładność techniczna trochę pożera feeling. Nie czułem bluesa.
Tychy były moim pierwszym koncertem i zrewidowały moją opinię. Zespół jest świetnie zgrany, aranżacje pierwsza klasa, na żywo to płynie naprawdę dobrze. Największe wrażenie zrobił na mnie basista - niejednokrotnie grał fest gęsto, ale z wielką gracją i naturalnością. Kazik też inny niż na większości Kultów - zresztą, nie dziwię się. Odpierdalać po raz 1000 500 2 900 te Dzieci, Arahje i Baranki, jeszcze na trzeźwo... Tym razem nie wydawał się wcale znudzony, pozwolił sobie na luz, ale z umiarem i doskonałym wyczuciem tego, ile zostało do końca koncertu
![Puszcza oko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Po "Almost like the blues" kupili mnie kompletnie, bawiłem się świetnie. Chętnie jeszcze się wybiorę kiedyś.
Dzięki wielkie dla tataaha za podróż
![Szczęśliwy :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
pozdrowienia dla niego, uve, Carlosa, Bulinka, WRa, Bulleta i mamy Bulleta.
After - jak lata temu, dubbingowanie telewizji na żywo przez WRa i Bulleta... Do tego legendarne bułki mamy Bulleta. No kosmos. Za wrem się tak stęskniłem, że chyba się popłaczę wspominając ten after. Koks, kosmos i Ewa Bem.