pisałem plugastwa do Ciebie czy na Twój temat, które miałem nadzieję (jak i teraz - a ironii losu się boję) że do Ciebie dotrą i że rzucisz wszystko w cholerę.
A frustracje rozmaite i nieuzasadnione przekonanie o swojej wyjątkowości i rozsądku skłoniły mnie w pewnym momencie do tego, aby być jednym z głosów negatywnych co do Ciebie, Kazimierzu.
Wiem kim sam jestem, czuję się dobrze, nie muszę na siłę imponować obcym, losowym ludziom. Po prostu wiedziałem, że trzeba taki sygnał wysłać.
Hurra, La Curva, Prosto czy Poligono - niechętnie do nich wracam.
Czy Kazik zawsze ma rację?
Wystarczy, że miałem szczęście narodzić się w czasach tak genialnego artysty i widzieć go pare razy na żywo. Za to jestem wdzięczny.
O ile już, to 50123512-sty, gdyby w ogóle poprawne było dopisywanie końcówek fleksyjnych do liczebników porządkowych...gascoigne napisał(a):50123512-gi list...
MacB napisał(a):O ile już, to 50123512-sty, gdyby w ogóle poprawne było dopisywanie końcówek fleksyjnych do liczebników porządkowych...gascoigne napisał(a):50123512-gi list...
focus napisał(a):Witam Ciebie serdecznie Krzysiu vel kasto, w kolejnym wątku który ma szansę przeistoczyć się w kombatancko-wspominkowy:)
Z cyklu totalnego offtopa - nie wiem, czy były jakieś późniejsze edycje, ale moja koszulka z kastą i pianinkiem pochodzi na pewno z pierwszej, pamiętającej jeszcze czas w którym 99% kultofanów nie wiedziała o istnieniu tego utworu, a na koncercie miał on pojawić się dopiero za chwil parę. Tak więc owa koszulka nadal jest w idealnym stanie techniczno-wizualnym, pomimo wielu przejść koncertowo afterowych. Nie wiem, gdzie jak i czym ją wyprodukowałeś, ale gratuluję
Dlatego napisałem "gdyby w ogóle poprawne było dopisywanie końcówek..."kastapianistow napisał(a):po reformie to już chyba 50123512. list...
gascoigne napisał(a):No i przyszedł taki dzień. Kraków, klub Kwadrat. 19.01.2013 roku (niedawno, faktycznie).
Jakoś tak odruchowo, trochę z ciekawości (bo KNŻ to mój projekt ulubiony a nigdy wcześniej na kaenżecie nie byłem!), trochę też z braku laku, w ramach mojego reunionu po powrocie z Wyspy wybrałem się z kolegami.
I szału nie było. Kilka obcych ludzi w ekipie - lekki dyskomfort. Dużo kawałków z "La Curvy" co do której ciężko mi się oczywiście przekonać (jak i wielu starym entuzjastom, taki nasz urok).
Ale jednak. Całkowicie nieoczekiwanie. Zacząłeś śpiewać "Czemu ach czemu". Czyli niby też nie coś, przy czym miałbym wielce wariować czy wzruszać się. Ale stało się.
Zobaczyłem gościa pod 50tkę, który pyta się konkretnie mnie - o co mi, kurwa, chodzi? Czemu to zrobiłem, czemu się czepiałem, po co mi to było? Czemu pełen amoku, krótkowzroczny, pisałem plugastwa do Ciebie czy na Twój temat, które miałem nadzieję (jak i teraz - a ironii losu się boję) że do Ciebie dotrą i że rzucisz wszystko w cholerę.
Facet którego rymów, tekstów (a zawsze wierzyłem - szczerych, co odwagi wymaga niebagatelnej, sam wiem pisząc teraz kilka słów na forum było nie było publicznem) słuchała moja żona nie znając mnie jeszcze. Gość, którego teksty znają na pamięć i nie bez przyczyny wszyscy moi nieliczni przyjaciele, za którymi skoczyć mogę w ogień i vice versa. Którego twórczość wychowała mojego kiero- człowieka który mnie awansował i nadał sens mojej egzystencji we współczesnych realiach ekonomiczno-społecznych.... Przykładów mogę mnożyć wiele.
Piosenki można pisać o dupskach, cyckach, Słoneczku i lecie. Czy o filiżankach (hit dnia wczorajszego). A jednak znalazła się taka osoba, która natchnęła całe pokolenia jakąś myślą. Krygująć się - myślcie po swojemu. I to najlepsze, najprostsze a zarazem najbardziej odkrywcze słowa które mógł usłyszeć gówniarz w latach 90tych, najtrudniejsze jakie można odebrać dziś - w czasach sprzedawania ludziom już nie tylko gówien materialnych ale i mentalnych. Za gruby hajs..
I nagle stanęli naprzeciw siebie - mały trollik, szara społeczna breja stukająca spontaniczne głupoty w internetach, życząca bliźniemu najgorszych... i ten niby grajek tylko, a tak naprawdę autorytet tysięcy wszerz i wzdłuż słupków demograficznych. I ten drugi pyta melodyjnie, choć w niezbyt hitowym czy arcy ciekawym kawałku - czemu ach czemu?
chodi napisał(a):Jedyne za co napierdalałbym ulubionych artystów to za przekroczenie granic okreslonych przez nich jako nieprzekraczalne. Gdyby Kazik zagrał w pornosie to bym się na niego wkurwił, ale jak Billy z Biohazard w nich gra nic mi to nie robi bo on nie zastrzegał się nigdy jako kompas moralny.
Nikos napisał(a):chodi napisał(a):Jedyne za co napierdalałbym ulubionych artystów to za przekroczenie granic okreslonych przez nich jako nieprzekraczalne. Gdyby Kazik zagrał w pornosie to bym się na niego wkurwił, ale jak Billy z Biohazard w nich gra nic mi to nie robi bo on nie zastrzegał się nigdy jako kompas moralny.
Kazik określił się kompasem moralnym, mówił kiedyś że w pornosie nie zagra?
Chodi to Twoja projekcja!
calibra7 napisał(a):Ja zacznę też: Dlaczego on się pojawił w TVN? Brakuje kaski? Chciał pokazać, że będzie dobrym dziadkiem?
Chyba raczej to pierwsze.
PZDR
Jedyne za co napierdalałbym ulubionych artystów to za przekroczenie granic okreslonych przez nich jako nieprzekraczalne. Gdyby Kazik zagrał w pornosie to bym się na niego wkurwił, ale jak Billy z Biohazard w nich gra nic mi to nie robi bo on nie zastrzegał się nigdy jako kompas moralny.
donkey napisał(a):Nie mówił, bo niektórych rzeczy nie trzeba mówić na głos
spowiednik napisał(a):Wątek jest totalnie głupi, jedno przeczy drugiemu. Bzdurą było napisanie pierwszego posta - "listu" w cudzysłowie gdyż przecież to nawet nie jest składny list. Pomyłką ubranie go w górnolotne, chaotyczne i nie łaczące się w całość zdania. Grzechem wręcz było pomyślenie, że list trafi do adresata, a zaślepieniem przez jakieś wybujałe ego to, że cokolwiek on zmieni ( nawet autor nie daje argumentów za wyjątkiem swoich odczuć). WTF?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 136 gości