Holba napisał(a):
i to rozumiem, mam nadzieje i mowie to bez odrobiny sarkazmu, ze sie nie skurwisz.
od katolika spodziewałabym się raczej subtelnej próby nawracania niż tekstów o "skurwieniu", ale przez chwilę zapomniałam o Twoim drugim hobby.
abstrahując, w tym kraju bardzo trudno jest żyć w zgodzie ze swoimi poglądami na płaszczyźnie wiary-religii. 2 lata udaje mi się nie uginać pod presją rodziny co do chrztu dziecka, co najciekawsze - nawet tej niewierzącej części. "co ci szkodzi", "będzie wykluczony przez inne dzieci", "jak mu wytłumaczysz, że nie idzie do komunii", "w tym kraju wszystkie papiery trzeba mieć, nawet taki", "przecież później może zrezygnować", "a ty jesteś ochrzczona", etc. kurwa, ja pierdole. to właśnie przez takich ludzi ten kraj ma przekłamane statystyki katolików, bo lepiej mieć papier, a to, że chuj z tego będzie a nie katolickie wychowanie, to już nieważne, tym się nikt nie przejmuje. gdyby młodzi ludzie nie ulegali takiej presji, byłoby właśnie NORMALNIE. może w szkołach takich dzieci byłoby nawet pół na pół.
ja mam problem, bo jestem ze swoimi poglądami sama, liczę się z dywersją. ale palca na pewno nigdy nie przyłożę.
albo mój znajomy, żeni się. u komunii chyba był, ale bierzmowania nie ma. narzeczona chce ślub kościelny. a on, cóż... a zgodzę się, bo ona w białej sukni chce iść. bierzmowanie, jak zapowiedział, sobie kupi, tak samo jak nauki przedmałżeńskie. i kolejny sakrament w statystykach odptaszkowany, za kasę oczywiście.