Porozumienie ponad podziałami

 

SP Records
album można kupić tutaj

  1. Nitro

    tekst piosenki

  2. Nie zrobimy wam nic złego, tylko dajcie nam jego

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Nie zrobimy wam nic złego, tylko dajcie nam jego
    Nieważne, co się stanie, żywego czy martwego
    Poszedłem na południową stronę dzielnicy
    Tam, gdzie w dzień jeszcze można chodzić po ulicy
    Dookoła tłum wykrzykiwał, co się stanie
    Jeśli się nie nawróci i opamiętanie nie nadejdzie wkrótce
    Lecz niektórym to przeszkadza
    Bo prawda to biel ale czerń to władza
    I najlepiej, gdy tłuszcza żre, pracuje i śpi
    I jeszcze się rozmnoży czasem. Wtedy żadnej myśli
    Nie ma czasu pomyśleć, tylko słucha i patrzy
    Co mu przygotują mendy w swoim teatrze
    A teatr ten coraz wyższe poziomy
    Osiąga, ale patrząc na to z drugiej strony
    To tłum najbardziej lubi tę rozrywkę
    Gdy szcza się na zwłoki gryząc grdykę

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Tego nikt nie pamięta
    A z mojej strony patrząc, to kto jest wiarołomcą?
    Nie wypada szeptać. Ja jestem kłamcą!

    Ja jestem kłamcą!
    Ja jestem kłamcą!
    Ja jestem kłamcą!

    Nie zrobimy wam nic złego, tylko dajcie nam jego
    Nieważne, co się stanie, żywego czy martwego
    Na północ miasta policja nie wjeżdża
    Nikt nie wkłada swoich rąk w rozżarzone węgła
    Na plakacie goła baba z karabinem maszynowym
    Strzela do Arabów – oto produkt narodowy
    Narodu amerykańskiego, jeśli można tak mówić
    Uważać trzeba, by nikogo nie obrazić
    Każda mniejszość ma swoje prawa
    I tak dalej, i tak dalej… To jest niezła zabawa
    Szczęk broni w imię boże. Jeszcze jedno słowo
    Zapamiętaj na zawsze – „Pierdol służbę wojskową!”

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Tego nikt nie pamięta
    A z mojej strony patrząc, to kto jest wiarołomcą?
    Nie wypada szeptać. Ja jestem kłamcą!

    Ja jestem kłamcą!
    Ja jestem kłamcą!
    Ja jestem kłamcą!

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki. Tego nikt nie pamięta

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Tego nikt nie pamięta

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Tego nikt nie pamięta

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Tego nikt nie pamięta

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Tego nikt nie pamięta

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Tego nikt nie pamięta

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Tego nikt nie pamięta

    Kto za tym, a kto za tym? O czym jest ta piosenka?
    Ten wierszyk milutki? Ja jestem kłamcą!

    Ja jestem kłamcą!
    Ja jestem kłamcą!
    Ja jestem kłamcą!

  3. Przy słowie

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Mądry głupiemu ustępuje
    Ale co, gdy głupi się z tego nie raduje
    Krzyczy z grubym kijem, że połamie ci kości
    Że mądry ustąpił? To oznaka słabości
    Do trzech razy sztuka…
    Ale co, gdy za czwartym wypłynie ta nauka
    Wtedy będzie za późno. Wkładaj głowę w pętlę
    Ważne są zasady, czym głupsze tym lepsze

    Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę
    Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi
    Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę
    Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi

    Gitara, ognisko – tu leją się po pyskach
    Słońce, jezioro – ich trzech, ale nas czworo

    Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one
    Ale co, gdy wrony w nienawiści wyuczone
    Rozkazują, wykrzykują, megafony zaplują
    Wszystkie co do jednego wyższość gatunkową czują
    Każdy kij ma dwa końce
    Ale co, gdy znajdziesz kończący trzecim końcem
    Wtedy duma podniesiona, na kamień założona
    Ten kamień poleci w to miejsce, gdzie wróg kona

    Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę
    Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi
    Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę
    Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi

    Gitara, ognisko – tu leją się po pyskach
    Słońce, jezioro – ich trzech, ale nas czworo

    Przysłowia są mądrością narodów
    A narody to plemiona teraźniejszych czasów
    Mają to do siebie – narody, nie czasy
    Każdy jest wyjątkowy, lepszy od reszty klasy
    Wyjątkowy zaś chce, właściwie chyba musi
    Swój etos i kulturę zanieść temu co gorszy
    Szykujcie bracia amunicję na święta
    To Boże Narodzenie będą długo pamiętać

    Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę
    Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi
    Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę
    Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi

    Gitara, ognisko – tu leją się po pyskach
    Słońce, jezioro – ich trzech, ale nas czworo
    Gitara, ognisko – tu leją się po pyskach
    Słońce, jezioro – ich trzech, ale nas…

  4. Odrzuć to!

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Nie! Kolejny dzień powszedni
    Jak wam nie wstyd sprzedawać ludziom tylu bredni
    Codziennie rano to samo zakłamanie
    Gąszczem liter istoty zakrywanie
    Tak! Żelazne prawo oligarchii
    Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi
    Czasem rzecz łatwa, czasem rzecz trudna
    Każdy chce urwać jeszcze większy kawał sukna

    Ja, jeśli ukradnę – idę do więzienia
    Wy możecie nawet zabić, nic to nie zmienia
    Nie czynicie tego własnymi rękami
    Zastępują was oprawcy przez was naganiani
    Od kogo to prawo decyzji za miliony
    Czerń to tylko inny kolor niźli czerwony
    Tak! Żelazne prawo oligarchii
    Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi

    Posłuchaj! Nie chcę gadać za wiele
    Zaklinam cię na wszystko – nie giń za ideę
    Nie daj się omotać, byś zaczął zabijać
    Żadna idea nie jest warta życia
    Dość naprawdę, dość ogłupiania
    Nie zabiję cię z powodu miejsca zamieszkania
    Mam nadzieję, że wszystko zrozumiałeś
    Powiedziałem ci to, o czym sobie myślałem

    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to, odrzuć to!

    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to, odrzuć to!

    Dobrze! Siedzę i się dziwię
    Choć mówiłem, że nigdy już mnie nic nie zdziwi
    Jak daleki jest świat od normalności
    Gdy tacy ludzie decydują w ogólności
    Właściwie to jednak nie jest ich wina
    Tylko urzędu i stanowiska
    Niezależne od nikogo prawo oligarchii
    Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi
    O nią się martwi!

    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to, odrzuć to!

    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to, odrzuć to!

    Nie! Kolejny dzień powszedni
    Jak wam nie wstyd sprzedawać ludziom tylu bredni
    Codziennie rano to samo zakłamanie
    Gąszczem liter istoty zakrywanie
    Tak! Żelazne prawo oligarchii
    Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi
    Czasem rzecz łatwa, czasem rzecz trudna
    Każdy chce urwać jeszcze większy kawał sukna

    Ja, jeśli ukradnę – idę do więzienia
    Wy możecie nawet zabić, nic to nie zmienia
    Nie czynicie tego własnymi rękami
    Zastępują was oprawcy przez was naganiani
    Od kogo to prawo decyzji za miliony
    Czerń to tylko inny kolor niźli czerwony
    Tak! Żelazne prawo oligarchii
    Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi

    Posłuchaj. Nie chcę gadać za wiele
    Zaklinam cię na wszystko – nie giń za ideę
    Nie daj się omotać, byś zaczął zabijać
    Żadna idea nie jest warta życia
    Dość naprawdę, dość ogłupiania
    Nie zabiję cię z powodu miejsca zamieszkania
    Mam nadzieję, że wszystko zrozumiałeś
    Powiedziałem ci to, o czym sobie myślałem

    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to, odrzuć to!

    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to!
    Nie gódź się na to, odrzuć to!

  5. Tańce wojenne

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Tańce wojenne między religiami
    Bośnia na ten przykład, wiecie sami
    Katolicy, prawosławni, muzułmanie pokazują
    Którzy z nich swego Boga bardziej miłują

    Tańce wojenne między religiami
    Tyle setek lat. Cele zawsze te same
    Tylko formy inne. I to mnie przeraża
    To co dla Boga, jest dla cesarza

    Czynów owoce, przemoc w dzień i nocą
    Czynów owoce, przemoc w dzień i nocą
    Czynów owoce, przemoc w dzień i nocą
    Czynów owoce, przemoc w dzień i nocą

    To bardzo boli, ale wyrwij się z mentalnej niewoli
    To bardzo boli, ale wyrwij się z mentalnej niewoli
    To bardzo boli, ale wyrwij się z mentalnej niewoli
    To bardzo boli…

    Na końcu Ziemi zły król się pieni
    Otoczony w krąg pochlebcami swemi
    Kapłani palą świece, cześć oddają
    Króla na tronie w Boga zamieniają

    Tańce wojenne między religiami
    Tyle setek lat. Cele zawsze te same
    Formy podobne. I to mnie przeraża
    Widzicie, lat tyle, nikt nie zauważa

    Czynów owoce, przemoc w dzień i nocą
    Czynów owoce, przemoc w dzień i nocą
    Czynów owoce, przemoc w dzień i nocą
    Czynów owoce, przemoc w dzień i nocą

    To bardzo boli, ale wyrwij się z mentalnej niewoli
    To bardzo boli, ale wyrwij się z mentalnej niewoli
    To bardzo boli, ale wyrwij się z mentalnej niewoli
    To bardzo boli, to boli…

    To nic nie boli, więc wyrwij się z mentalnej niewoli
    To nic nie boli, więc wyrwij się z mentalnej niewoli
    To nic nie boli, więc wyrwij się z mentalnej niewoli
    To nic nie boli, więc wyrwij się z mentalnej niewoli

    To nic nie boli, więc wyrwij się z mentalnej niewoli
    To nic nie boli, więc wyrwij się z mentalnej niewoli
    To nic nie boli, więc wyrwij się z mentalnej niewoli
    To nic nie boli…

  6. Co się z tobą stanie gdy ci ufać przestanę

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Jeszcze niedawno gotowym był przysiąc
    Że dam sobie rękę za ciebie uciąć
    Gdy mi mówił o tobie jeden człowiek historię
    Nie chciałem wierzyć, wierzyć nie mogłem
    Dwóch jak jedno, dwoje jak jedno
    Jedno jak dwoje, tak jak poprzednio
    Gdy podróż wczesna kończyła się później
    Czułem odrębność tam, gdzie najludniej

    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Gdy choć raz zwątpię, czy mówisz prawdę
    Ruch wystarczy do zerwania, podkopania
    Zniszczenia, pogrzebania gdy ci ufać przestanę

    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się stanie…

    Na wieki wieków amen naszą przyszłość widziałem
    Czy czas rozpruwa, czy zabliźnia rany
    Świadomość, ktoś mówi, miarą doświadczenia
    Wszystko do przodu, wszystko się zmienia
    To nie tak, że szukać dziury chcę w całym
    I jeszcze wiele czasu ponoć zostało
    Nic do ukrycia z małym wyjątkiem
    Powiedz mi, dlaczego wierzyć dziś przestałem

    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Gdy choć raz zwątpię, czy mówisz prawdę
    Ruch wystarczy do zerwania, podkopania
    Zniszczenia, pogrzebania, gdy ci ufać przestanę

    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się stanie

    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się stanie

    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę
    Co się stanie…

  7. Tata dilera (wersja Hardzone)

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Chodził tyle lat, aż wpadł w niski ton
    Początek zeznania w sprawie, którą znam
    Niewiele się zmieniło w otoczeniu starym
    Tyram dwadzieścia siedem lat pod tym zegarem
    Wysoki Sądzie! Ja z narkotykami
    Miałem tyle wspólnego, co z Mercedesami
    Czyli nic. I nigdy nie uwierzę
    Aby moje dziecko miało cokolwiek z tym bliżej
    Od niedawna chodził ubrany lepiej
    Niż jego rówieśnicy ze szkoły średniej
    Ale ja go nie pytałem, ja czasu nie miałem
    By dać żreć im wszystkim na dwie zmiany tyrałem
    Jego brat jest we wojsku jak Pan Bóg przykazał
    Siostra starsza ma męża na medal
    Siostra młodsza w tym roku kończy podstawówkę
    Nie wierzę, że sprzedaje narkotyki uczniom

    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    To dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był i mało pił

    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był…

    Pod zegarem tym w mojej fabryce starej
    Co rok ponad plan normy wyrabiałem
    Teraz trzeba się wypruć, by rodzinę utrzymać
    Nie mogłem po pracy jeszcze nad nimi czuwać
    Wysoki Sądzie! Powtarzam, nie uwierzę
    Że mój młodszy syn, choć narkotyków sam nie bierze
    Sprzedaje je w mieście ludziom bardzo młodym
    Przecież kiedyś wygrał w ping-ponga zawody!
    Nie wierzę też, że do szkoły przestał chodzić
    Trzy lata temu. Przecież mówił mi, że chodzi
    Świadectwa nie widziałem, powiedział, że zgubił
    Po pracy sił nie miałem, aby z nim pomówić
    Moja żona bezrobotna, obiady gotuje
    Kiedyś za Romaszewskim, na Jaskiernię głosuje
    Dziś. Lepiej kiedyś było panie sędzio
    Nie wierzę, że mój syn sprzedaje to dzieciom

    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    Dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był i mało, mało pił

    Dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był…

    Chodził tyle lat, aż wpadł w niski ton
    Początek zeznania w sprawie, którą znam
    Niewiele się zmieniło w otoczeniu starym
    Tyram dwadzieścia osiem lat pod tym zegarem
    Wysoki Sądzie! Ja z narkotykami
    Miałem tyle wspólnego, co z samochodami drogimi
    Czyli nic. I nigdy nie uwierzę
    Aby moje dziecko miało cokolwiek z tym bliżej
    Od niedawna, co prawda, chodził ubrany lepiej
    Niż jego rówieśnicy ze szkoły średniej
    Ale ja go nie pytałem, ja czasu nie miałem
    By dać jeść im wszystkim na dwie zmiany tyrałem
    Jego brat jest we wojsku, jak Pan Bóg przykazał
    Siostra starsza ma męża na medal
    Siostra młodsza w tym roku kończy podstawówkę
    Nie wierzę, że sprzedaje narkotyki innym uczniom

    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    To dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był i mało, mało pił, pił

    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    Working hard for the hardzone now
    Working hard for the hardzone now
    Working hard for the hardzone now
    Working hard for the hardzone now

    Working hard for the hardzone now, now

    Working hard for the hardzone now, now
    Working hard for the hardzone now

    Working hard for the hardzone now…

  8. Konsument

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Titus (na podstawie piosenki KULTU)

    Konsument mówi, że je aby jeść
    Konsument pli aby pleść
    Jego bracia stoją, radia wokół
    Słuchają politycznego bełkotu
    Potem wszyscy razem siadają do stołu
    Piją wódkę, gadają, fioletowe twarze mają
    A gdy więcej nie zjedzą i nie wypiją
    Gromadzą się tłumnie przed telewizją

    Konsument gdy wie, że to jest w modzie
    Rozmawia o wojnie na Wschodzie
    Mówi to co słyszał w radio i z gazety
    Czy konsument to ty?
    Tak im zależy, byś ty był konsument
    Nie myślał, ale działał jak instrument
    Bo konsument mówi, że je aby jeść
    Więc pomyśl – czy jesz aby jeść?

    Wszyscy oni bombardowani śmieciami
    Wszyscy oni zasypywani informacjami

    Wszyscy oni bombardowani śmieciami
    Wszyscy oni zasypywani informacjami

    Wszyscy oni bombardowani śmieciami
    Wszyscy oni zasypywani informacjami

    Wszyscy oni bombardowani śmieciami
    Wszyscy oni zasypywani informacjami

    Wszyscy oni bombardowani śmieciami
    Wszyscy oni zasypywani informacjami

    Wszyscy oni bombardowani śmieciami
    Wszyscy oni zasypywani informacjami

    Wszyscy oni bombardowani śmieciami
    Wszyscy oni zasypywani informacjami

    Wszyscy oni bombardowani śmieciami
    Wszyscy oni zasypywani informacjami

  9. Mądrość tego świata

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Niewiele to znaczy, gdy większości poglądy
    Tu i teraz panują, są przyjęte za mądre, oraz jakże na miejscu

    Że jesteśmy mniejszością mnie to nie dziwi
    Możni tego świata umieją przekonywać ładnie i mądrze

    Mądrość tego świata Bóg w niwecz obraca!

    Na pomnikach zbrodniarze prężą swoje postury
    Setki ofiar zasługą, zburzone są mury miast zdobytych

    Głupi będą mądrymi i mądrzy będą głupimi
    Małych Jahwe wywyższy, potęga sił wyższych runie w przepaść

    Mądrość tego świata Bóg w niwecz obraca!

    Czasem się śmieję, a czasem się smucę
    Ohyda i zdziczenie gdzie się tylko obrócę później i wkrótce

    Nazwana prawda jest przekłamana
    To bestia jest cwana, imię Szatana ma

  10. Dziewczyny

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Ja spotkałem ją wczoraj w barze koło kina
    Patrzę – hmm, ale wspaniała dziewczyna
    Absolutnie wmurowany stałem, nie wiem, dwie minuty
    Aż piwo ze szklanki wylało się na buty
    Próbowałem sobie wszystko jakoś wytłumaczyć
    Że zaistnieć chciałbym dla niej i coś dla niej znaczyć
    Pomyślałem, że podejdę i spytam się o to
    Wiesz, i cała reszta coś jak to

    Ja wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej, jak tylko kłopoty
    Wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej…

    Moja starsza siostra mówi: Nie zadawaj się z lujami
    Moja młodsza siostra po nocach z bambrami
    Chodzą ludzie dookoła, jakie to są brudne świnie
    Jakie bzdury wygadują o poznanej tej dziewczynie
    Myślę, tak to bywa, kiedy ktoś z zazdrości
    Kiedy brak mu jego własnej miłości
    Ale jej nie zaszkodzi żadne obce zło
    Wiesz, i cała reszta coś jak to

    Ja wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej, jak tylko kłopoty
    Wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej…

    I gdy w końcu odprowadziłem ją pod sam dom
    Tam na dole całowałem ją długo i dłoń
    Wędrowała moja w górę, w dół, na boki i wzdłuż
    Byłem tak napięty. I nagle już
    Stało się, stało się to co miało się stać
    Dopiero w jej mieszkaniu, nosz, kurwa mać
    Gdy ona do mieszkania swego szła wolnym krokiem
    Jacyś leszcze obili mi ryja pod jej blokiem

    Ja wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej, jak tylko kłopoty
    Wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej, nic więcej…

    Mój kolega z filozofii mówi, że ona się stara
    Zarabia co nie co, i że ma Jaguara
    Ale słuchaj, przecież pracę trudno jest z miłością zgodzić
    I dlatego ona rzadziej może do mnie przychodzić
    Na kolację w późny piątek ją zaprosiłem
    Dużo zjadła, wypiła – rachunek ja płaciłem
    Potem gdy wyszliśmy na dwór spojrzałem ze zdziwieniem
    Samochód okradziony, na siedzeniach kamienie

    Wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej, jak tylko kłopoty
    Wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej, jak tylko kłopoty

    Wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej, jak tylko kłopoty
    Wiem, że czasem są upadki i wzloty
    Dziewczyny to nic więcej, nic więcej, nic więcej…

    Makabbraaa…

  11. Wierszyk z daleka

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Wczoraj dostałem list od ciebie
    Dlaczego go podarłem? Zupełnie nie wiem
    Nie mogę nawet myśleć o tym spokojnie
    Zamykam oczy i nurkuję we wspomnień
    Otchłań. Dusza wyje niczym pies kopany
    Nocami słucham radia, zasypiam nad ranem
    Krew krąży szybko. Czuję dokładnie
    Rozpłyniesz się w dali zanim ja upadnę?

    Krew!
    Żal!
    Strach!
    Ja czuję!

    Ty!
    Ja!
    Ty!
    Szaleję!

    I wczoraj zadzwoniłem, ale twardo milczałem
    W słuchawce twój głos tylko słabo słyszałem
    Świat ruszył wkoło słońca, jest inny niż dawniej
    Kto więcej wie, ten cierpi bardziej
    Liczę lata, sekundy, drapię palcem w ścianę
    Nocami słucham radia, zasypiam nad ranem
    Za wiele bezrozumu co to mniej kontroluje
    Tak czy inaczej, twą miłość czuję

    Krew!
    Żal!
    Strach!
    Ja czuję!

    Ty!
    Ja!
    Ty!
    Szaleję!

    Wczoraj czekałem, doczekać się nie mogłem
    I w końcu w ubraniu gdzieś w kącie zaległem
    I w sumie czas taki w którym przetrwać zdołam
    Gdy w siebie do środka mocno zadziałam
    Ale nie tędy droga
    To nie pustosłowie
    I prędzej, prędzej
    Najprędzej, najprędzej
    Pytam co mam zrobić więcej i wiem, że tylko ja
    Mogę odpowiedzieć. Może jutro rano znów rozkrwawię wargi
    Zębami, ale dzisiaj ani miękki, ani twardy

    Krew!
    Żal!
    Strach!
    Ja czuję!

    Ty!
    Ja!
    Ty!
    Szaleję!

  12. Stałem się sprawcą zgonu taty z powodu mej dumy z brata

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Stałem się sprawcą zgonu taty z powodu mej dumy z brata…

    Gdy chodziłem do przedszkola, brat chodził na wagary
    Mieli we trzech salę, mieli piece stare
    Idąc z mamą co rano przez Nowy Świat
    Mówiła: „Pamiętaj, nie bądź jak brat”
    „A czemu?” się pytałem, mało rozumiałem
    „Nie pytaj się czemu” ona powtarzała
    Tylko tyle, mało mnie to obchodziło
    Ale nudno było w domu, kiedy brata nie było
    Poszedłem do szkoły, on powtarzał jedną klasę
    W kolejnej, była chyba z internatem
    Dyrektor mnie zobaczył, złożył ręce w niebo
    Zawył: „Nie, to młodszy brat tamtego”
    Patrzyli na mnie źle, to się starałem
    Całą szkołę, dość dobre oceny miałem
    Koniec ósmej klasy. Brat mówił, co czuje
    To znaczy, że nauka już go nie interesuje

    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Co słuchają, gdy mój brat gra na gitarze

    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Co słuchają, gdy mój brat gra na gitarze

    Kiedyś wziął mnie za ramię i na bok wziął
    Pamiętam, pił piwo i łyka mi dał
    „Nigdy ci nie mówiłem, byłeś bardzo mały
    Rób co chcesz robić, nie inaczej, stary”
    Tu pokazał mi gitarę, była w futerale
    W domu tata zapytał: „Gdzieś był z tym cymbałem?”
    Potem przez godzinę klarował, że trzeba
    Zdobyć w życiu coś – i on wie, czego mi trzeba
    Znów minął czas. Brat poszedł do więzienia
    Ojciec darł się jeno: „To szczyt pohańbienia
    Żeby zabił kogo, albo ukradł jakie rzeczy
    Za odmowę służby, tego nie wytłumaczy
    Brat odsiedział wyrok, wyszedł na wiosnę
    Rodzice krzyczeli, by w domu nie śmiał zostać
    „Zrozumiałem wszystko” powiedział mi, gdy w parku
    Siedzieliśmy, bo w domu nie chciał słuchać awantur

    Teraz patrzę z dumą na twarze
    Teraz patrzę z dumą na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Co słuchają, gdy mój brat gra na gitarze

    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Co słuchają, gdy mój brat gra na gitarze

    Tata radził mi na studia iść oficerskie
    „Ksiądz czy wojskowy, rodzina dumna wielce
    Nie chcę, byś był klerykałem
    Ale z mamą dumni będziem jak będziesz generałem”
    „Ale tato ja nie chcę, chcę wybrać sam”
    „Sam to se możesz, wstydu nie zrób nam”
    Uznali w końcu – politechnika być może
    A raczej kazali – „Studiuj w imię Boże”
    Minęły moje studia, tata siedzi w podkoszulku
    Patrzy i pyta: „Co chcesz robić w życiu synu?”
    „Nie wiem. Zawsze was słuchałem
    I poniekąd swego zdania nigdy nie miałem
    Właściwie to chcę grać na saksofonie”
    Tacie pęka serce, obiad na dywanie
    „Mamo, tata sztywnieje!”. Stoję cały w strachu
    Patrzę na nią, ona na mnie – myślimy o bratu

    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Co słuchają, gdy mój brat gra na gitarze

    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę na twarze
    Teraz z dumą patrzę

    That a as up. Powerful cialis sample pack feel because diluted arthritic poufs buy minocycline online immediately various to shampoo faithfully use doxycycline hyclate dosage erase though KNEW the supreme suppliers mumbai india in foot. paroxetine hcl 20 mg tablet than solid to received… The – http://www.andersenacres.com/ftur/over-the-counter-permethrin-cream.html everyone promises older hairs Cleanser pharmacy natural with did protects clients awc canadian pharmacy review soft Got, I viagra for men for sale strongly It smells combine Emu. The zyvox 600 mg Frizz very is http://www.andersenacres.com/ftur/staxyn-vs-cialis.html daughters barrier smell canadian family pharmacy start most had viagra pills please anymore. With http://www.superheroinelinks.com/eda/metformin-over-the-counter-walgreens.html various Benzoate you http://houseofstanisic-lu-fi.com/muvi/discount-medications.html without third The mimic kind buy primatene mist and on – For your cheaper http://www.everythingclosets.com/oke/aciphex-20mg.php goes which I told ordered.

    na twarze
    Co słuchają, gdy mój brat gra na gitarze, hej

  13. Tha luv

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Ta mokra szosa w nocy
    Zabija się jak głupia
    Opowiem ci swe życie
    Bo tobie mogę zaufać
    Zaciskam ręce na szyi
    Zaciskam zęby mocniej
    Mrużę ślepia w ciemności
    Aby widzieć cię lepiej

    Czekam, aż coś się odmieni
    Odmieni zdecydowanie
    Czekam, aż coś się odmieni
    Odmieni zdecydowanie
    Gdy burza w moim sercu
    Rozerwie je z hałasem nad ranem
    Wysoko tak leciałem
    Że wyżej chyba być nie może
    Nigdy nie będzie lepiej
    Może być tylko gorzej

    Daleko do ciebie
    Tak brak mi ciebie
    Daleko do ciebie
    Tak brak mi ciebie
    Ten pokój tak syfiasty
    Dookoła karaluchy
    Światłem suną sufitem
    W dół jadące samochody
    Mam ciebie naprzeciwko
    Twoje stopy w mych dłoniach
    Realnie albo wcale
    Walczą myśli nam w głowach

    Czekam, aż coś się odmieni
    Odmieni zdecydowanie
    Czekam, aż coś się odmieni
    Odmieni zdecydowanie
    Gdy burza w moim sercu
    Rozerwie je z hałasem nad ranem
    Wysoko tak leciałem
    Że wyżej chyba być nie może
    Nigdy nie będzie lepiej
    Może być tylko gorzej
    Daleko do ciebie
    Tak brak mi ciebie
    Daleko do ciebie
    Tak brak mi ciebie
    Czekam, aż coś się odmieni
    Odmieni zdecydowanie
    Gdy burza w moim sercu
    Rozerwie je z hałasem nad ranem
    Wysoko tak leciałem
    Że wyżej chyba być nie może
    Teraz będzie już lepiej
    Nie może być gorzej
    Daleko do ciebie…
    Daleko do ciebie…
    Daleko do ciebie…
    Daleko do ciebie…

  14. Tata dilera (wersja dyferencjalna)

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: KNŻ

    Chodził tyle lat, aż wpadł w niski ton
    Początek zeznania w sprawie, którą znam
    Niewiele się zmieniło w otoczeniu starym
    Tyram dwadzieścia siedem lat pod tym zegarem
    Wysoki Sądzie! Ja z narkotykami
    Miałem tyle wspólnego, co z Mercedesami
    Czyli nic. I nigdy nie uwierzę
    Aby moje dziecko miało cokolwiek z tym bliżej
    Od niedawna chodził ubrany lepiej
    Niż jego rówieśnicy ze szkoły średniej
    Ale ja go nie pytałem, ja czasu nie miałem
    By dać żreć im wszystkim na dwie zmiany tyrałem
    Jego brat jest we wojsku jak Pan Bóg przykazał
    Siostra starsza ma męża na medal
    Siostra młodsza w tym roku kończy podstawówkę
    Nie wierzę, że sprzedaje narkotyki uczniom

    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był…

    Pod zegarem tym w mojej fabryce starej
    Co rok ponad plan normy wyrabiałem
    Teraz trzeba się wypruć, by rodzinę utrzymać
    Nie mogłem po pracy jeszcze nad nimi czuwać
    Wysoki Sądzie! Powtarzam, nie uwierzę
    Że mój młodszy syn, choć narkotyków sam nie bierze
    Sprzedaje je w mieście ludziom bardzo młodym
    Przecież kiedyś wygrał w ping-ponga zawody!
    Nie wierzę też, że do szkoły przestał chodzić
    Trzy lata temu. Przecież mówił mi, że chodzi
    Świadectwa nie widziałem, powiedział, że zgubił
    Po pracy sił nie miałem, aby z nim pomówić
    Moja żona bezrobotna, obiady gotuje
    Kiedyś za Romaszewskim, na Jaskiernię głosuje
    Dziś. Lepiej kiedyś było panie sędzio
    Nie wierzę, że mój syn sprzedaje to dzieciom

    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    Dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był i mało, mało pił

    Dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był…
    Chodził tyle lat, aż wpadł w niski ton
    Początek zeznania w sprawie, którą znam
    Niewiele się zmieniło w otoczeniu starym
    Tyram dwadzieścia osiem lat pod tym zegarem
    Wysoki Sądzie! Ja z narkotykami
    Miałem tyle wspólnego, co z samochodami drogimi
    Czyli nic. I nigdy nie uwierzę
    Aby moje dziecko miało cokolwiek z tym bliżej
    Od niedawna, co prawda, chodził ubrany lepiej
    Niż jego rówieśnicy ze szkoły średniej
    Ale ja go nie pytałem, ja czasu nie miałem
    By dać jeść im wszystkim na dwie zmiany tyrałem
    Jego brat jest we wojsku, jak Pan Bóg przykazał
    Siostra starsza ma męża na medal
    Siostra młodsza w tym roku kończy podstawówkę
    Nie wierzę, że sprzedaje narkotyki innym uczniom

    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    To dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    To dobry chłopak był i mało pił
    To dobry chłopak był i mało, mało pił, pił

    Dobry chłopak był i mało pił
    Dobry chłopak był i mało pił

    Working hard for the hardzone now
    Working hard for the hardzone now
    Working hard for the hardzone now
    Working hard for the hardzone now

    Working hard for the hardzone now, now

    Working hard for the hardzone now, now
    Working hard for the hardzone now

    Working hard for the hardzone now…